Skip to content

Przeczytaj nowy post

DOBRY TRENER PERSONALNY C.D.

Zostałam utwierdzona w moim nieśmiałym – i nie do końca ugruntowanym dotychczas – przekonaniu. Trzeba dokończyć dekalog. No bo wyobraźcie sobie moi drodzy, taka oto sytuacja: godziny szczytu, 18:04, z narażeniem życia upolowałam maszynę kardio, wiosłuję więc zawzięcie, jakbym co najmniej Pana Boga za nogi złapała w tym bardzo eleganckim fitness klubie. Sama będąc już nieco mniej elegancką niż klub, bo to któryś kilometr tego mojego wiosłowania, odklejam pasmo włosów z czoła, ocieram pot spływający do oczu i z trudem łapiąc oddech, nie wierzę własnym uszom. Obok mnie “płynie” Pani. Na użytkowanym przez Panią ergometrze opiera się z nonszalancją i pewną gracją, której nie mogę jej odmówić, Trenerka personalna. Pani mówi, że dużo ludzi, że ciasno i trudno o sprzęt, i że może rozważyłyby alternatywę poranną, o której kiedyś rozmawiały. Trenerka osobista: “a co ty myślisz, że mnie pojeb*ło, żeby tak rano wstawać. Ja po tych trzech latach młynu to teraz się wysypiam.” W tych konkretnych słowach, nie inaczej. Kurtyna.

Zatem kontynuujmy…

6. WSZECHSTRONNOŚĆ, CZYLI ALFA I OMEGA.

Jakiś czas temu Kasia Bigos – znana w środowisku instruktorka fitness i pole dance – popełniła artykuł wspierający tezę, że jeśli trener jest do wszystkiego, to jest do niczego. Długo się nad tym zastanawiałam i zgodzę się, że w przypadku bardzo złożonych sytuacji należy wspierać się konsultacjami u kogoś, kto jest wyspecjalizowany w jednej konkretnej dziedzinie: lekarza endokrynologa, dietetyka klinicznego, masażysty. Wiadomo, że trener personalny nie może być ekspertem we wszystkich tych dziedzinach i posiadać wszelkich kompetencji na najwyższym poziomie. To zwyczajnie niemożliwe. Doba jest za krótka, a ludzie (nawet ci trenujący) nie żyją tak długo. Uważam jednak, że pewien poziom przyzwoitości jest niezbędny i dobry trener osobisty powinien oferować opiekę w szerokim zakresie. Inaczej może niż w przypadku instruktora prowadzącego zajęcia grupowe. Jeśli już oddajemy się pod opiekę trenerowi indywidualnemu to – jak sama nazwa wskazuje – niech zajmie się nami indywidualnie. Taka jest przynajmniej moja filozofia. I nie chodzi tu ani o nadęty perfekcjonizm, ani o łapanie wielu srok za ogon. Chodzi o szerokość spojrzenia. Niech wie, jakie badania krwi zlecić klientowi choćby po to, żeby sprawdzić stan jego organizmu i/lub odesłać go do kogoś mądrzejszego. Musi orientować się w najnowszych trendach z zakresu żywienia i być w stanie dać klientowi zalecenia dietetyczne wspierające jego cel treningowy. Nie wspomnę już o znajomości różnorodnych systemów treningowych, swobodnym ich łączeniu dla dobra klienta, nienagannej technice wykonywanych ćwiczeń i umiejętności korzystania z nowoczesnych sprzętów treningowych. Powinien jeszcze być psychologiem, umieć słuchać, wspierać i znajdować indywidualne pokłady motywacji u każdego ze swoich podopiecznych. Najlepiej też gdyby był w stanie wyleczyć kolano klienta, który popsuł się na nartach lub niefortunnie skręcił kostkę biegnąc na trening personalny. Zatem tak, musi być trochę do wszystkiego. Uważam, że to taki zawód. Bierzemy pod swoją opiekę żywą osobę i naszym zadaniem jest o nią holistycznie zadbać, a nie tylko tępo liczyć kolejne powtórzenia.

7. SZEWC BEZ BUTÓW (BIEGOWYCH) NIE CHODZI – WŁASNE DOŚWIADCZENIE SPORTOWE.

Nie chodzi mi tylko o to, że dobry trener personalny musiał startować w zawodach kulturystycznych albo bikini fitness. Zawsze lepiej jeśli ma choć takie osiągnięcia na swoim koncie. Myślę sobie jednak, że bycie zawodnikiem sportów zespołowych, lekkoatletą, czy pływakiem to równie dobry, jeśli nie lepszy background. Taka osoba, sama trenując pod okiem trenera, inaczej podchodzi do sportu, nawet tego w wydaniu rekreacyjnym. Ma pewną sumienność, wytrzymałość i wewnętrzny gorset, który jest w stanie wytworzyć jedynie zawodnicze uprawianie sportu.

Dyscypliny wymienione powyżej rozwijają wszystkie cechy motoryczne: siłę, szybkość, wytrzymałość, gibkość, koordynację ruchową… To często dużo bardziej przydatna wiedza do pracy z klientem niż umiejętność odpowiedniego zaprezentowania pośladka, czy napięcia mięśnia najszerszego grzbietu. Nie deprecjonuję zawodników sportów sylwetkowych, mam do nich ogromny szacunek, zdaję sobie bowiem sprawę, ile pracy i wyrzeczeń, silnej woli i samozaparcia wymagają od nich starty w zawodach. Chcę jedynie podkreślić, że nie jest to jedyny wyznacznik dobrego trenera i zwrócić waszą uwagę na dopytanie kandydata na waszego osobistego poganiacza o własne doświadczenia sportowe.

to be continued…